poniedziałek, 11 sierpnia 2014

"Jak ślepcy miłości uczymy się. .."

Wielu uczonych starało się już odgadnąć fenomen uczucia jakim jest miłość. Ja zastanawiam się jak to się dzieje że poszukujemy jej często naiwnie. Czy ta pustka w sercu to potrzeba osoby, która zrozumie, przytuli, zrozumie, będzie zarówno przyjacielem,mężczyzną i kochankiem? Wypełni pustkę, swoją obecnością nada życiu większy sens? Po kłótni przyjdzie i przytuli. ..

niedziela, 10 sierpnia 2014

Nocne poczucie lęku

Towarzysząca mi od kilku dni bezsenność nie daje o sobie zapomnieć.  Tak wyczekiwany niegdyś osobny pokój teraz napawa strachem. Samotność brak przytulenia czy miłego słowa na dobranoc. Gdy ciemność spowija świat zdaje sobie sprawę ze swych obaw. Czy to moje zamiłowanie do kryminałów sprawia że moja wyobraźnia płata mi figle? Czy to takie czasy nastały że nawet we własnym domu nie można czuć się bezpiecznie.  Moja wiara w ludzi i naiwność łączą się przeciwko mnie.  Jak rozróżnić fikcje od rzeczywistości? Jak spojrzeć realnie na to co się dzieje jak dostrzegać to co trzeba?

Co nowego u mnie...

Nie było mnie tutaj ponad miesiąc. Czy to oznacza, że nic ciekawego w moim życiu się nie wydarzyło? Wręcz przeciwnie. Zdążyłam obronić pracę licencjacką, co w moim przypadku było ciężkim doświadczeniem, wylaniem wielu "hektolitrów potu i łez". Wynik ? Bardzo dobry. Złożyłam także papiery na drugi kierunek moją wymarzoną psychologię. Oprócz tego kontynuować będę naukę mgr na kierunku politologia jest to dla mnie tzw. mniejsze zło.
Podczas tego miesiąca nieobecności na blogu dowiedziałam się paru rzeczy na swój temat: mianowicie, że jeśli chcę to potrafię, że ciągle nie mam motywacji, aby zacząć zarabiać pieniądze, nie poszukuję "miłości na siłę", ale też nie zamykam się na świat.
Zwątpienie? Przychodzi... wychodzę wtedy z domu, siadam na ławce w parku i płaczę. Dlaczego? Czasem bez powodu, czasem powodów jest tyle, że nie łatwo wyodrębnić ten najważniejszy.
Wiele spraw okazało się mniej strasznych niż się przedtem wydawało, jak to mówią "nie taki diabeł straszny".
Zaczęłam czytać, znowu. W moim przypadku jest to pochłanianie książek.
Wakacyjne upalne dni, lecą szybko nawet nie wiem kiedy.
Odpoczywam, nie boję się tego słowa, myślałam że nie umiem.
Patrzyłam na osoby wychodzące do pracy, wychodzące z samego rana, wracające późnym popołudniem, zdenerwowane, narzekające. Nawet tego im zazdrościłam. Teraz potrafię słuchać siebie i swojego organizmu.
Nie uważam się na lenia, lecz myślę że każdy ma swój czas na pewne decyzje w życiu.
Gdy jest mi źle, to pomaga mi gorzka czekolada.

niedziela, 6 lipca 2014

"Sama" czy "Samotna" - Wybór czy nie zawiniona kolej losu. Samotność - prowadząca do nachalności

Samotność jest to stan zarówno mocno pożądany, jak i najbardziej znienawidzony. W zależności od psychiki człowieka i jego charakteru, wywołuje bardzo wiele emocji. Istnieje grupa ludzi, którzy nie mogą odpędzić się od znajomych, są zapraszani na różnorakie imprezy, spacery, do kina czy na piwo i marzą o chwili spokoju samotności, przeczytaniu książki, czy długiej gorącej kąpieli, lecz bardzo szybko czekają na telefon od znajomego bo krótki czas wystarczy na naładowanie baterii. Zawsze się zastanawiałam dlaczego jednych ludzi, którym można by wiele zarzucić ludzie lubią i chcą ich towarzystwa...
Istnieje również druga grupa ludzi, którzy nie są samotni z wyboru, bardzo potrzebują towarzystwa innych ludzi, rozmowy, zabawy, przytulenia, lecz... siedzą sami w domu, zamykając się w świecie książki, muzyki, wylewając "hektolitry łez" najczęściej są to ludzie ambitni, mający własne zdanie, potrafiący bardzo wiele od siebie oferować, jednakże najczęściej nie otrzymują za to nawet głupiego słowa "dziękuję". Zaciera się wtedy granica pomiędzy dobrocią a nachalnością , która rodzi się z potrzeby. Czy można to nazwać egoizmem? Przecież osoby, na których kontakcie tym ludziom zależy mają mnóstwo swoich spraw, problemów, a przedewszystkim mają swoich znajomych, z którymi chętnie spędzają czas, rozmawiają czy chodzą na imprezy, a taki "obcy" ktoś nie ma szans, aby się do takiej grupy dołączyć.
Co więc należy zrobić?
Może takie osoby, o bardziej delikatnej psychice powinny się trzymać razem?
Byłoby to genialne rozwiązanie, lecz jest pewien "mały" problem
Takie osoby najczęściej nie potrafią się dostosować, zaczynają zmieniać się, za wszelką cenę chcą należeć nie tyle do grupy osób popularnych co poprostu wyjść z domu, poczuć się lubianym i potrzebnym.  Niestety w większości się to nie udaje i skutkuje zamknięciem się w sobie depresją i niechęcią do świata.



sobota, 28 czerwca 2014

Akceptacja kluczem do zrozumienia samej siebie

Siedzenie w czterech ścianach, obawa o "wolny dzień" brak umiejętności odpoczywania, zadręczanie się przeszłością i myślami, wkręcanie się w zły nastrój. Czy jest na to jakiś sposób? Do jakiegoś czasu myślałam że nie. Wszystkie złe myśli, kłopoty i nieszczęścia świata zdawały się napierać na mnie ze zdwojoną siłą. To się zmieniło w jednej chwili dlaczego? Byłam na spotkaniu, gdzie głównym bohaterem był Pan z Ameryki o imieniu Brian. Przeżył on nieprawdopodobny wypadek wybuch benzyny/ gazu i 97 % jego ciała zostało poparzone, stracił wzrok, jest zdany na łaskę ludzi, ma bardzo ograniczony kontakt ze światem. Kiedyś spojrzałabym na niego z obrzydzeniem lub niesmakiem, wtedy wzruszyłam się i chłonęłam każde słowo tego człowieka oraz jego żony. W kilka sekund moje problemy skurczyły się jakbym włożyła je do balonu i spuściła powietrze, Spojrzałam na siebie w normalny sposób, zaczęłam chcieć zaakceptować siebie taką jaka jestem, z całym tobołkiem doświadczeń, moimi wadami, zaletami, zaczęło chcieć mi się żyć. Podjęłam bardzo wiele nie łatwych decyzji, które należało podjąć, zaczynam życie 2.0.


niedziela, 22 czerwca 2014

Dlaczego tak ciężko jest trzymać się ustalonych wcześniej spraw?

Zrobię to, udowodnię, że mi się uda oraz że nie jestem tak beznadziejna jaką siebie widzę patrząc codziennie w lusterku. Nawet mam humor i chęci też mam, aby wreszcie nie odkładać ważnej rzeczy na ostatni moment. W mojej głowie pojawia się euforia, może wreszcie coś drgnie. Pełna zapału przystępuje do ważnego obowiązku , po czym przychodzi zastanowienie, na kiedy ja mam to zrobić? Na za tydzień?, a to jeszcze mam czas!. Mogę nic nie robić, leżeć leniuchować, mija poniedziałek, wtorek, środa... sobota? Kiedy to minęło?. Dzwoni przyjaciółka: "Hej pójdziesz na imprezę, piwo, pogadać?" Co ja na to? "Jasne. Przecież jest sobota. Dzień imprez, szaleństw, po tak "ciężkim" tygodniu należy mi się". Godzina 23 wracam. Nie mam siły na obowiązki, ziewam, lecz jak na złość nie mogę usnąć, włączam cokolwiek, przytulam głowę do poduszki, odpływam. Nadchodzi niedziela 10 rano, goście przyjeżdżają w odwiedziny, przecież trzeba dbać o więzy rodzinne. Godzina 18. Czy ja o czymś nie zapomniałam? No tak przecież na jutro mam bardzo ważny( egzamin, sprawdzian, projekt, spotkanie), jak szalona latam po całym domu w poszukiwaniu (notatek, długopisu, jakiej kolwiek kartki) koło siebie mam jedzenie, picie, telefon, włączone gry wirtualne, robię milion rzeczy naraz. Godzina 23.30 - "ja już nie mam siły" <płacz, złość, wściekłość>, godzina 3:00 uff skończyłam nareszcie. Szybkie spojrzenie na zegarek, zostały mi jakieś 3 godziny snu, zawsze to coś. Wykończona dosłownie padam na twarz, gdy nagle dzwoni budzik w telefonie: Co już szósta? Przecież przed chwilą zasnęłam.
Taka historia powtarza się za każdym razem. Czy ja nie zdaję sobie tego sprawy? Chciałabym, aby tak było. Czy w taki sposób reaguję również na przyjemne rzeczy, o nie te muszą być zrobione natychmiast. Czy Wy też macie taki problem, wiecie jak skutecznie z nim walczyć?


piątek, 20 czerwca 2014

Lęk i wewnętrzny niepokój

Piątek weekendu początek, pogoda zmienia się co chwilę, a we mnie tkwi lęk i niepokój. Czym jest spowodowany? Też się nad tym zastanawiam. Ostatnimi czasy jest irracjonalny, jakby wyczekiwany i przywolywany, zakodowanymi wydarzeniami z przeszłości. Coraz częściej wybucham, jestem niczym bomba zegarowa z opóźnionym zapłonem, nie mogę zdecydować czego chcę. Każda decyzja jest zbyt trudna do podjęcia.