sobota, 28 czerwca 2014

Akceptacja kluczem do zrozumienia samej siebie

Siedzenie w czterech ścianach, obawa o "wolny dzień" brak umiejętności odpoczywania, zadręczanie się przeszłością i myślami, wkręcanie się w zły nastrój. Czy jest na to jakiś sposób? Do jakiegoś czasu myślałam że nie. Wszystkie złe myśli, kłopoty i nieszczęścia świata zdawały się napierać na mnie ze zdwojoną siłą. To się zmieniło w jednej chwili dlaczego? Byłam na spotkaniu, gdzie głównym bohaterem był Pan z Ameryki o imieniu Brian. Przeżył on nieprawdopodobny wypadek wybuch benzyny/ gazu i 97 % jego ciała zostało poparzone, stracił wzrok, jest zdany na łaskę ludzi, ma bardzo ograniczony kontakt ze światem. Kiedyś spojrzałabym na niego z obrzydzeniem lub niesmakiem, wtedy wzruszyłam się i chłonęłam każde słowo tego człowieka oraz jego żony. W kilka sekund moje problemy skurczyły się jakbym włożyła je do balonu i spuściła powietrze, Spojrzałam na siebie w normalny sposób, zaczęłam chcieć zaakceptować siebie taką jaka jestem, z całym tobołkiem doświadczeń, moimi wadami, zaletami, zaczęło chcieć mi się żyć. Podjęłam bardzo wiele nie łatwych decyzji, które należało podjąć, zaczynam życie 2.0.


1 komentarz:

  1. Gratulacje! :)
    Trzymam kciuki za rozpoczęcie "życia 2.0" ! :)

    OdpowiedzUsuń