niedziela, 10 sierpnia 2014

Co nowego u mnie...

Nie było mnie tutaj ponad miesiąc. Czy to oznacza, że nic ciekawego w moim życiu się nie wydarzyło? Wręcz przeciwnie. Zdążyłam obronić pracę licencjacką, co w moim przypadku było ciężkim doświadczeniem, wylaniem wielu "hektolitrów potu i łez". Wynik ? Bardzo dobry. Złożyłam także papiery na drugi kierunek moją wymarzoną psychologię. Oprócz tego kontynuować będę naukę mgr na kierunku politologia jest to dla mnie tzw. mniejsze zło.
Podczas tego miesiąca nieobecności na blogu dowiedziałam się paru rzeczy na swój temat: mianowicie, że jeśli chcę to potrafię, że ciągle nie mam motywacji, aby zacząć zarabiać pieniądze, nie poszukuję "miłości na siłę", ale też nie zamykam się na świat.
Zwątpienie? Przychodzi... wychodzę wtedy z domu, siadam na ławce w parku i płaczę. Dlaczego? Czasem bez powodu, czasem powodów jest tyle, że nie łatwo wyodrębnić ten najważniejszy.
Wiele spraw okazało się mniej strasznych niż się przedtem wydawało, jak to mówią "nie taki diabeł straszny".
Zaczęłam czytać, znowu. W moim przypadku jest to pochłanianie książek.
Wakacyjne upalne dni, lecą szybko nawet nie wiem kiedy.
Odpoczywam, nie boję się tego słowa, myślałam że nie umiem.
Patrzyłam na osoby wychodzące do pracy, wychodzące z samego rana, wracające późnym popołudniem, zdenerwowane, narzekające. Nawet tego im zazdrościłam. Teraz potrafię słuchać siebie i swojego organizmu.
Nie uważam się na lenia, lecz myślę że każdy ma swój czas na pewne decyzje w życiu.
Gdy jest mi źle, to pomaga mi gorzka czekolada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz